poniedziałek, 23 listopada 2015

Dla odmiany pada

Zimę mieliśmy dość ciepłą i suchą. To nie znaczy, że można było się opalać czy kąpać w basenie. Wycieczki nad ocean też raczej nie miały sensu przy temperaturze około 15 stopni. Ale przynajmniej nie nadużywałam piecyków elektrycznych w domu. Ale przyszła wiosna, a wraz z nią deszcze.
Jeszcze nigdy nie nosiłam na sobie tylu rzeczy jednocześnie po domu. Już naprawdę przyjemniej bywa na zewnątrz, bo wilgoć tak nie doskwiera na otwartej przestrzeni jak na kanapie.
W końcu przyszło ciepełko, ale nie przestało padać. Mieliśmy już nawet 18 dni deszczu pod rząd i kiedy wreszcie przestało padać/lać/mżyć, wyszło słońce. Zrobiło się słonecznie i gorąco. Na jakieś trzy dni.
Podobno w Kurytybie każda wiosna i każda zima jest inna. Pory roku zaskakują pogodą zawsze odmienną niż w poprzednich latach. Z resztą nie tylko w Brazylii pogoda wariuje, w Polsce też nie mamy już klasycznych jesieni i wiosen.
A ja odkryłam, że tęsknię nie tylko za latem, ale i za zimą. Oczywiście byłam zachwycona, kiedy dowiedziałam się, że zamieszkamy w egzotycznym kraju i ominą mnie wszelkie mrozy i śnieżyce. Postanowiliśmy naszą doroczną podróż do Polski odbywać w lipcu podczas ferii zimowych naszej córki, żeby cały rok cieszyć się piękną pogodą. Ale coś czuję, że za rok pojedziemy do Europy na Gwiazdkę.
Brakuje nam kominka z trzaskającym ogniem w długie zimowe noce, zaśnieżonego ogrodu za oknem i towarzystwa naszych przyjaciół. Czasem, kiedy już uśpiliśmy dzieci, spotykaliśmy się na szklaneczkę whisky, żeby poplotkować i zrelaksować się po tygodniu pracy. Kurczę, brakuje mi nawet tego uciążliwego grabienia liści jesienią. Prace w ogrodzie są takie odprężające.
Zbliżają się święta. Nie mam ogrodu ani kominka, tutejsze choinki nie pachną, a przyjaciele spotykają się na grillu. Inny klimat.
Cieszę się, że wkrótce zacznie się lato. Że na święta przyjedzie moja siostra i dom będzie pełen ludzi, tak jak powinien być w tym czasie. Przygotujemy tradycyjną Wigilię, a następnego dnia pojedziemy nad ocean. Będzie i domowo i egzotycznie zarazem. Kiedyś wrócimy do domu i wtedy te upalne święta będą naszymi najpiękniejszymi wspomnieniami. O nieustannym deszczu pewnie zapomnimy najszybciej.

2 komentarze:

  1. Zwięźle, gładko i co dla mnie najważniejsze w pisaniu - jest pointa. Nie znoszę ględzenia bez sensu. Obskurantyzm zabija przyjemność czytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Też nie lubię historii, które prowadzą donikąd.
      Zapraszam ponownie

      Usuń