czwartek, 8 maja 2014

Brazylijskie pośladki




Cierpię na nadmiar wolnego czasu. Z braku towarzystwa i zajęcia, a także z chęci realizacji odwiecznego marzenia o figurze modelki, postanowiłam biegać po parku. Na początku moja uwagę przykuwały kapibary, kolorowe ptaki i malownicze widoki. Z czasem przerzuciłam się na ludzi, a w szczególności na kobiece pupy. Jestem pod wrażeniem! Tu tylko około 10% kobiet ma małe lub normalnych rozmiarów zawieszenie. Większość buja swoimi obfitościami nierzadko umiejscowionymi na kolumnowych udach. Kobiety młode i stare, szczupłe i grube – wszystkie! Bez względu na rasę tutejsze panie mają na czym siedzieć i jest im bardzo miękko ;)

Zastanowiło mnie, skąd wynika ta konsekwencja w wyglądzie. Geny na pewno, ale nawet białe blondynki w niczym nie ustępują czarnym, czy metyskom, więc może dieta? Albo chirurgia plastyczna?

Niedaleko naszego domu jest jedna z wielu w tym mieście klinik chirurgii plastycznej i ruch mają duży. Co chwila podjeżdża pod wejście jakiś samochód. Ale tutejsze społeczeństwo jest mocno rozwarstwione i na pewno nie wszystkie biegaczki z parku stać by było na silikony w tyłku. No chyba, że się zadłużają w pogoni za ideałem.

Ostatnio przeglądałam aplikacje na tablet i wrzuciłam w wyszukiwarkę hasło „Brazilian” w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Pierwsza wyskoczyła aplikacja „Brazilian Butt”! No to rozumiem! Można sobie przecież wyćwiczyć konkretne mięśnie, szkoda tylko, że ja nie mam do tego predyspozycji, przynajmniej nie w tym miejscu. Ale się nie poddam, może się uda ;)

Ostatni mój pomysł i chyba jedyny realny do wykonania dla mnie, to majty z wkładkami. Podobno takie mają na rynku, ale jeszcze się nimi nie zainteresowałam.  Jednak biorąc pod uwagę panujące tu temperatury, chyba bym się ugotowała w czymś takim. No właśnie, przecież ja na to bieganie założyłam gumowe gacie mające zdziałać cuda z moim tłuszczykiem. Nie dość, że się w nich gotuję, to jeszcze oddalam się od tutejszego kobiecego ideału. Bo tu kobieta musi mieć pupę i najlepiej do tego piersi, choć biuściastych jest tu zdecydowanie mniej niż pupiastych, a ja przyzwyczajona do zachodniego ideału kobiety fit (czytaj: na granicy wychudzenia) nie umiem wyjść ze swoich kulturowych ramek. Stereotypy tkwią w mojej podświadomości i się ze mnie śmieją.

Może to płytkie poświęcać tyle uwagi takiej błahostce jak cudza pupa. Ale lepsze to niż nuda czy nieopuszczająca mnie ogromna tęsknota za domem. Następnym razem skoncentruję się na męskich torsach. Też jest na czym oko zawiesić :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz