wtorek, 2 czerwca 2015

Ignorancja


Ostatnio bardzo chwytliwy jest w Polsce temat rzetelności mediów i dziennikarzy. Oczywiście w kontekście ostatnich wyborów przede wszystkim. Umberto Eco powiedział kiedyś, że po 2010 roku ludzie będą się dzielili na tych, którzy mają komputer i mogą sobie sami wyszukać informacje i tych, którzy mają telewizor i są "skazani" na to, co telewizja im podaje na talerzu. Cóż, nie oglądam żadnych programów informacyjnych. Nie przypominam sobie jednak, żeby do Polski docierały jakiekolwiek wiadomości na temat Brazylii poza tymi dotyczącymi karnawału w Rio i piłki nożnej. Zdarzają się jeszcze jakieś "geograficzne" wzmianki o Amazonii, czy ostatnio o powodzi w Sao Paulo. Czy ktoś słyszał coś więcej? Zapewne tylko ci zainteresowani podróżami, oglądający chociażby Cejrowskiego.
Mnie zastanowiło jak wiele i zarazem jak niewiele wiemy o świecie. Z jednej strony to zrozumiałe, że nie da się ogarnąć wszystkiego, dlatego przedstawiane są nam wiadomości z naszego kręgu "biznesowego", kulturowego czy "geograficznego". To pewnie dlatego nasza wiedza ogranicza się głównie do Europy, Stanów Zjednoczonych i Bliskiego Wschodu. O Ameryce Południowej, Australii, dalekiej Azji czy nawet Afryce docierają do nas szczątkowe informacje.
Rozmiar mojej ignorancji wciąż jeszcze nie jest mi znany, ale moja nauczycielka powoli wprowadza mnie w świat brazylijskiej polityki i historii.
Bardzo ciekawą postacią jest Dilma, pani prezydent Brazylii, która kiedyś pochwaliła się, że nie przeczytała w życiu ani jednej książki. Z resztą żąda, żeby nazywać ją Prezydentą nie Panią Prezydent. Niedawno wygrała wybory i rządzi już drugą kadencję, ale rządy jej i jej partii należą do co najmniej "kontrowersyjnych" i okraszonych licznymi skandalami, z których największym był "Petrobras". Obiło się komuś o uszy? A o tym, że zatwierdziła budowę kilku elektrowni wodnych na Amazonce i jej dopływach? Kilka tam może zniszczyć ekosystem tego regionu, ale Brazylia potrzebuje energii.
W stanie Parana, w którym mieszkamy, dzieci od początku roku szkolnego uczyły się tylko jeden miesiąc. Przez pozostałe trzy trwał i nadal trwa strajk nauczycieli. Mimo prób negocjowania warunków i wielu ugodowych propozycji rządu stanowego, belfrowie nie ustępują nawet na krok i nie zgadzają się na żadne polubowne rozwiązania. Mnie zastanawia, jak te dzieciaki nadrobią stracony czas. Końca konfliktu nie widać, a kolejne tygodnie mijają. Przyjdzie wszystkim powtarzać rok szkolny. Szok!
Zmieniając działkę z polityki na historię: czy ktoś coś wie o brazylijskich rozbójnikach? Jeszcze w latach dwudziestych ubiegłego wieku cangaceiros grabili i mordowali ludzi od czasu do czasu bawiąc się też w Robin Hooda. Porywali kobiety, swoje nowonarodzone dzieci oddawali na wychowanie przypadkowym wieśniakom, by po kilku latach zabrać je pod swoje skrzydła do lasu. Rząd w końcu rozprawił się z nimi wybijając ich do nogi. Ciała zdekapitowano, a głowy wystawiono na widok publiczny. Przez 30 lat można było w muzeum w Sao Paulo oglądać głowy najsławniejszej pary: jednookiego Lampiao i jego kobiety Pięknej Marii. Ta romantyczna poniekąd historia doczekała się nawet kilku ekranizacji.
I jeszcze samba! To tylko jeden z ponad siedemdziesięciu rodzajów muzyki brazylijskiej. Tu, na południu kraju wcale nie najpopularniejszy. I jeśli ktoś oczekuje, że nauczy się tańczyć sambę w dowolnym miejscu poza Rio czy Sao Paulo, może się srodze rozczarować.
Świat jest mały. Ubieramy się tak samo bez względu na szerokość geograficzną, pod którą przyszło nam żyć. Coraz częściej jemy to samo, używamy tych samych mebli więc nasze domy są do siebie podobne. Coraz trudniej o indywidualizm.
Z drugiej strony świat jest ogromny, bo nie sposób wiedzieć wszystko o wszystkim. Uczymy się tylko kawałka historii, pobieżnie geografii, mało kto interesuje się polityką. Świat stoi otworem, ale tylko dla tych, którzy są go ciekawi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz