Mamy na osiedlu jednego pana słusznych rozmiarów, który tutaj sprząta. Jest cieciem po prostu choć to młody facet jeszcze. Jest w nim coś, co mnie drażni i nie lubię gościa, mimo że mi nic złego nie zrobił. Ale upierał się, że będzie nam sprzątał podjazd i garaż za odpowiednią opłatą i denerwował się, że nie chcemy skorzystać z jego usług. W grudniu upomniał się u naszego sąsiada Polaka o prezent, bo podobno tu jest taki zwyczaj, że daje się "obsłudze" jakieś podarunki. Cóż, zauważyłam, że znajomi, nawet ci dalsi obsypują się drobiazgami na okoliczność Gwiazdki, ale nie wiem jak to jest z portierami. Z resztą samo upominanie się o prezent jest dla mnie zachowaniem bezczelnym. Zastanawiałam się, czemu nie wyskoczył z tym do nas, ale podejrzewam, że trochę boi się mojego męża.
Ostatnio ten sprzątacz przyszedł do mnie do domu z prośbą, żebym mu udostępniła hasło do swojego internetu, bo on sobie właśnie jakiś chip wymienił i chciałby go zarejestrować. Prośba, wygłoszona grzecznie, ale tonem raczej mało proszącym czy skrępowanym, trochę mnie zaskoczyła, ale nie znalazłam argumentu, żeby odmówić. No i teraz wystaje mi facet pod oknem i korzysta z sieci na mój koszt oczywiście. Biedny jest w końcu, należy mu się!
Nie chcę generalizować, bo znam biednych ludzi, którzy są uczciwi i życzliwi. Mnóstwo takich kobiet pracuje po domach moich sąsiadów i znajomych prowadząc ich gospodarstwo domowe i opiekując się ich dziećmi. Część z nich jest traktowana naprawdę podle.
Ale niestety takich, jak nasz cieć, są miliony. Dlatego od lat wygrywa skorumpowana Partia Pracy, bo zabiera bogatym w postaci bardzo wysokich podatków, a biednym daje za darmo prąd, wodę i płaci im zasiłki. Mnie szokuje ta roszczeniowa postawa i niechęć do rozwijania się. Tu, jak masz pracę, to jesteś zadowolony i nie próbujesz jej zmienić czy awansować.
Gdyby nasz sprzątacz przyszedł i powiedział, że nie stać go na abonament z internetem, a chciałby czasem sprawdzić wiadomości, to pewnie bym się zgodziła. Niepotrzebne by było udawanie, że akurat coś się dzieje z drzewem przed moim domem.
Pomagam ludziom, jak mogę, głównie działając w klubie, bo mamy pod opieką dom dziecka i lokalny szpital położniczy. A panom pracującym na naszym osiedlu podrzucam często smakołyki. To i tak mało, bo powinnam dzielić się swoim "bogactwem" zatrudniając armię ludzi do pomocy w domu. Ciekawa tylko jestem, kto podzieli się ze mną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz