środa, 11 stycznia 2017
Post scriptum
Wyrwałam się do centrum handlowego na zakupy z córką. Przy okazji weszłyśmy do znanej sieciówki cukierniczej na pączka i wuzetkę. Mała zanurkowała przy regale z napojami w poszukiwaniu swojego ulubionego soku i niechcący zagrodziła drogę pani serwującej kawę. Kelnerka przeprosiła, dziecko się odsunęło, nikt do nikogo nie miał pretensji, ale też cała scenka odegrała się bez cienia uśmiechu. I bez jednego uśmiechu płynął mi czas w galerii na zakupach. Rzecz nie do pomyślenia w Brazylii. Oni uwielbiają dzieci, rozmawiają z nimi i są dużo bardziej otwarci na innych. My jesteśmy narodem zabieganych i zestresowanych ponuraków. Ubrani na czarno, skoncentrowani i poważni podążamy do celu unikając wzroku ludzi, których mijamy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz