poniedziałek, 1 grudnia 2014

Polska

Nie ukrywam, że tęsknię za domem i najchętniej wróciłabym do Polski w podskokach, natychmiast. Nigdy też nie udawałam, że chcę wyjechać do Brazylii, co powodowało co najmniej zdziwienie u moich rozmówców. Przeprowadziliśmy się dla pieniędzy, jak wielu innych Polaków, tyle że jesteśmy w tej wygodnej sytuacji, że praca tu na mojego męża czekała, jego firma pokryła koszty naszej przeprowadzki i nikt z nas nie zaczynał od zmywaka w knajpie.
Nie dziwię się Polakom, że wyjeżdżają. Jeszcze nigdy nie było wśród moich znajomych i równieśników tylu ludzi bez pracy. Ja sama od czasu urodzenia dziecka nic nie znalazłam, nikt do mnie nawet nie zadzwonił w odpowiedzi na wysłaną ofertę.

Dlaczego więc tak bardzo chcę wracać? Pewnie dlatego, że w Polsce czuję się u siebie i na swoim miejscu. Wiem, że zawsze sobie poradzę, że mam na kogo liczyć w razie potrzeby. Rozbudowaliśmy wokół siebie tak szeroką sieć znajomości i przyjaźni, że nigdy nie pozostaliśmy bez pomocy. Zawsze miałam z kim zostawić dziecko na godzinę czy dwie, było od kogo pożyczyć jajko, poprosić o podrzucenie do sklepu lub lekarza, czy zrobienie drobnych zakupów. To drobiazgi, wiem i umiem żyć bez tego, ale nie chcę. Bo te same uprzejmości mogłam odwzajemnić i dzięki temu czułam się potrzebna.

Owszem, z finansowego punktu widzenia żyje nam się łatwiej. Szczególnie w Brazylii. W Szwecji w ogóle żyje się łatwiej i to do tego stopnia, że ludzie już nie są sobie nawzajem potrzebni. Trzy lata spędzone tam były najtrudniejszymi w moim życiu.
Czasem czuję się dziwnie, kiedy nikt mi nie wierzy, że ja przedkładam Polskę nad Brazylię. A czy Polska jest w czymś gorsza? Dla Brazylijczyka egzotyką jest śnieg, a brzozy nigdy nie widział i nie zobaczy. Ja przynajmniej fikusy mogę hodować w doniczce, skoro nie rosną na ulicy. Dla nich tu palmy są jak dla nas choinki. A mnie upał męczy tak, jak ich przeraża mróz. Fajnie jest pojechać na wakacje w jakieś egzotyczne miejsce, ale też nie za często. Boję się tropików ze względu na rośliny i zwierzęta, których nie znam, a mogłyby mnie nawet zabić. Boję się krajów muzułmańskich, bo w obliczu tej religii czuję się całkowicie bezbronna. W ogóle odkąd zostałam matką boję się o siebie i swoją rodzinę bardziej niż kiedykolwiek w życiu. I ja to nazywam odpowiedzialnością.
A poza tym niech każdy robi to, co go uszczęśliwia. Mi jest najlepiej, kiedy siedzę na tyłku w swojej kuchni i szykuję kolejne przyjęcie dla mojej rodziny i przyjaciół, kiedy wybieram się na takie przyjęcie lub tylko idę na kawę z przyjaciółką. Cieszy mnie każdy maleńki kwiatuszek w moim ogródku i każdy samodzielnie odnowiony mebel. Lubię spędzać wakacje w drewnianym domku kempingowym, bo uwielbia je moja córka tak samo jak lubię na nią patrzeć, kiedy buduje bałwana czy robi aniołki na śniegu.
I dodam jeszcze, że nie pamiętam, żeby listopad był w naszym kraju ciepły, suchy i słoneczny, więc po co narzekać na pogodę!? Grzane wino lub dobra whisky pite przed kominkiem, kiedy w tle leci jazz mają sens tylko w długie zimowe wieczory. To jest smak i klimat nie do odtworzenia w brazylijskich tropikach.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz