poniedziałek, 20 czerwca 2016

Kult ciała

Brazylia jest krajem niesamowitym, pięknym i tak cudownie różnym od Europy. Nigdy nie sądziłam, że będę chciała zostać w jakimś kraju na dłużej, bo po prostu lubię swoje życie w Polsce, ale tu mogłabym jeszcze trochę pomieszkać.
Po ostatniej wizycie w Rio, kiedy spędziłam trochę czasu  na plaży, miałam okazję przyjrzeć się mieszkańcom miasta bawiącym się w weekend nad oceanem. Zaimponowali mi tym, że tłumnie korzystają z siłowni na świeżym powietrzu, ćwiczą w grupach lub biegają. Efekt jest taki, że trudno od nich oderwać oczy. Każda jedna osoba na plaży wyglądała jak milion dolarów. Same piękne ciała. Nie ukrywam, że przyjrzałam się kilku umięśnionym przystojniakom, ale zdecydowanie więcej uwagi poświęciłam kobietom. Jak ja im zazdrościłam siedząc pod tym parasolem...
W Brazylii ideał kobiety jest trochę inny niż w Europie. Nie widuję tu chudych dziewczyn, o których mój mąż mówi, że najpierw je słychać, dopiero potem widać ;), ani zaniedbanych mężczyzn. Cariocas bardzo dbają o swój wygląd.
Zacznę od mężczyzn. Latynosi nie są zbyt wysocy ani smukli. Mają jednak swój urok i swoje amatorki. Są też bardzo macho. Wybierają klasyczne fryzury i nie ulegają zbytnio modzie na "drwala". Swoje wyrzeźbione ciała chętnie prężą na plażach i w parkach, ale naprawdę sporo ich tu ćwiczy i biega.
Kobiety z wiekiem zaokrąglają się, co jest oczywiste, ale płaskie brzuchy to konieczne minimum. Ta parada kolorowych bikini, plażowych sukienek i pięknych ciał jest naprawdę onieśmielająca. Karnawał w Rio to apogeum kultu ciała. Półnagie tancerki najczęściej mają silikonowe biusty. Popularne są również silikonowe wkładki do pośladków.
W moim stanie, bardziej na południu i bez takich pięknych plaż, kobiety już rzadziej mogą się poszczycić doskonałymi figurami. Za to obwieszają się złotem i obnoszą z drogimi metkami. Są też bardziej agresywne wobec mężczyzn, bo jest ich tu po prostu więcej i zdobycie partnera bywa bardzo trudne. Dlatego też miejscowi macho są ciut rozpuszczeni i nie dbają o siebie tak, jak Cariocas.

Zastanawiałam się, czemu tutejsze kobiety zawdzięczają swoją figurę. Mam na myśli nie nastolatki, ale matki. Okazuje się, że większość rodzi tu przez cesarskie cięcie. Po porodzie noszą przez wiele tygodni obciskający kombinezon, który pomaga im wrócić do formy. Ten kombinezon to również nieodłączny element rekonwalescencji po operacji plastycznej. Chyba z 50% kobiet, które znam, już sobie jakąś zrobiło, albo bardzo by chciało i ma w planach. Nic dziwnego, skoro żyjemy w kraju najlepszych chirurgów i niskich cen takich zabiegów. Zamiast szwów używa się kleju do skóry, całe cięcie zakleja się plastrem na 3 miesiące, żeby blizny były cieniutkie i z czasem nawet niewidoczne. Na to obciskający kombinezon i odessane ciało kurczy się jeszcze bardziej. Powiększone piersi to praktycznie powszechne zjawisko i nawet mnie już to nie dziwi. Rozumiem, że jak po wykarmieniu dwójki dzieci nosi się już tylko puste worki, wyglądające jak uszy spaniela, to ma się ochotę coś z tym zrobić.

Moja kumpela zarzuciła mnie informacjami co i jak można zdziałać z pomocą chirurga. Ta drobna Francuzka marzy o nogach jak szparagi i jak twierdzi, na pewno sobie coś poprawi przed powrotem do Europy. I tak siedziałyśmy sobie na jednej z najsłynniejszych plaż na świecie, ja próbowałam zasłonić swój tłuszczyk, jednocześnie słuchałam opowieści o cudach współczesnej medycyny estetycznej i karmiłam oczy widokiem najpiękniejszych ludzi na świecie.

Jestem matką, mam nadwagę i kompleksy, należę do klasy średniej i chciałabym tyle poprawić w swoim ciele... A potem dowiaduję się, że sprzątaczka mojej wspomnianej wyżej koleżanki nie ma jeszcze czterdziestu lat, spodziewa się pierwszego wnuczka, a jej ciężarna córka mieszka w pokoju bez okien. Dom postawili, ale na wstawienie okien pieniędzy nie ma wielu Brazylijczyków. Póki co otwory zakleili grubą folią, bo w nocy temperatura spada do zera.
A ja właśnie zapomniałam, jakie to ja miałam problemy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz