piątek, 10 lutego 2017

Lekcja tolerancji



Narzekając ostatnio na tak zwane polskie jedzenie w Brazylii dowiedziałam się, że to normalne, że zawsze dodają tu coś od siebie i nawet ich tradycyjne dania smakują inaczej w zależności od części w kraju, w której akurat przebywamy. Wiele z tych dań to potrawy afrykańskie.
Nikogo tu nie dziwią pierogi z serem ricotta i kapustą, sushi z owocami i marmoladą ani pizza z lodami i czekoladą. Nikogo poza mieszkańcami krajów, z których te dania pochodzą ;)
Ale ta różnorodność dotyczy niemal wszystkiego. Ludzie mają wszelkie możliwe kolory skóry. Na południu spotkać można niebieskookich blondynów, na północy większość jest czarna. Odcieni skóry pomiędzy jest mnóstwo. Nie brakuje tu Azjatów, wszędzie widać mniejszą lub większą domieszkę krwi tutejszych Indian. Ci ludzie różnią się nie tylko wyglądem, ale przede wszystkim zamożnością: wielu mieszka w favelach i walczy o przeżycie, tych niewyobrażalnie bogatych jest całkiem sporo i żyją za pieniądze o jakich ja nigdy nie śniłam ani nie widziałam w Polsce.
Brazylijczycy mówią z wieloma akcentami, w zależności od stanu, z którego pochodzą, ale tutejszy portugalski, nie dość, że uproszczony względem jego europejskiej wersji, jest jeszcze wymieszany z dialektami afrykańskimi. Język niewolników pozostawił trwałe ślady w słownictwie. 
Większość Brazylijczyków to katolicy, ale w tym przypadku większość to około 60% dwustumilionowego kraju. Drudzy w tej statystyce są ewangelicy. Reszta jest podzielona między wiele religii i sekt. I nikogo to nie dziwi, nikomu nie przeszkadza. 
Na północy kraju można się cieszyć słońcem przez cały rok, a temperatury nie spadają poniżej dwudziestu stopni. Na południu zdarza się, że zimą pada śnieg. Przez te trzy lata pobytu jeszcze nam się nie zdarzyło zauważyć jakiejś prawidłowości w pogodzie. Każdy miesiąc różni się od analogicznego w roku poprzednim. Pierwsze lato było upalne, drugie deszczowe, teraz jest na zmianę. 
Czy przy takiej mieszance są tu jakieś konflikty? Oczywiście, że są. Potomkowie białych kolonistów są wyżej usytuowani na drabinie społecznej niż potomkowie niewolników czy tubylców. Nie widuje się wielu czarnych i bogatych, a ciemniejsze dzieci w snobistycznej szkole mojej córki nie mają lekkiego życia. 
Z drugiej strony na ulicy wszyscy jesteśmy wymieszani. Murzyn w Polsce wyróżnia się z tłumu, wciąż jest rzadkością, a tu jest jednym z wielu. To raczej nasza Mała z jej jaśniutkimi włosami i cerą wzbudza zainteresowanie. Ludzie zawiązują przyjaźnie i grupy w ramach swojej klasy społecznej czyli ze względu na zamożność, nie kolor skóry. Poza tym wykazują się większą tolerancją i otwartością na wszystko co inne, niż Europejczycy.
I to jest jedna z tych rzeczy, które bardzo lubię w Brazylii, ta różnorodność i tolerancja właśnie. Oni sami są z tego dumni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz